Zmiana planów
Gdy płaciłam za swój kurs na desce rozdzielczej taksówki widniała godzina 22:13.
Dobranoc - wysiadając pożegnałam kierowcę.
Było cieplej niż można było się spodziewać po wrześniowym, późnym wieczorze, jednak padający deszcz działał naniekorzyść mojej fryzury. Klucze od domu oczywiście znów bawiły się ze mną w kotka i myszkę. Znalezienie ich zajęło dłużej niż chciałam. Weszłam do domu i zlękłam się zapalając światło.
Marek? Co Ty tu ro... - nie dokończyłam widząc jego chłodne niż zazwyczaj spojrzenie.
Gdzie byłaś? - zapytał, a ja byłam tak bardzo zaskoczona, że zaniemówiłam.
Drugi raz nie powtórzę pytania, a lepiej dla Ciebie bym usłyszał na nie odpowiedź - oznajmił nie ruszając się z fotela.
Z Olgą w pubie - odpowiedziałam wzruszając ramionami i ściągając buty i kurtkę.
Tylko tyle? Nic więcej? - rzucił w moją stronę.
A co tu więcej mówić? Miałeś być w delegacji, a ja nie chciałam być sama. - obruszona odwróciłam się i chciałam pójść do łazienki.
Stój! - powiedział to takim stanowczym tonem jak nigdy wcześniej. Stanęłam jak wryta - Podejdź.
Przestraszona odwróciłam się, przeszłam przez salon i podeszłam do niego bliżej bojąc się siadać na kanapie.
Wyobraź sobie, że delegację odwołałem. Wracałem się 150 km gdy czwarta moja próba dodzwonienia się do Ciebie zakończyła się fiaskiem. - mówił powoli i opanowanie - Smsy, które przychodziły mi co 30 minut z banku i brak kontaktu z Tobą dawały mi do myślenia. Martwiłem się. - szlak, musiałam użyć nie tej karty.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał ponownie Marek.
Tym bardziej, że miałaś być na basenie, a potem wrócić do domu - powiedział to trochę ostrzej, a atmosfera zgęstniała do tego stopnia, że nożem można było ją ciąć.
Przepraszam, nie pomyślałam - zreflektowałam się, bo nic innego do głowy mi nie przychodziło.
Zadbam o to, żebyś następnym razem pomyślała - rzekł i podniósł się z fotela, a ja spojrzałam na niego z lękiem domyślając się co chce zrobić.
Ale kochanie... co chcesz zrobić? Ja naprawdę, przysięgam, że już nigdy... - uniósł rękę na co ja zamilkłam.
Oczywiście, że już nigdy tak nie zrobisz i będziesz mnie informować, że zmieniasz plany. Tak jak mówiłem, za chwilę o to zadbam - złapał mnie za ramię. Nie opierałam się bo był dwa razy silniejszy ode mnie. Podprowadził do kanapy.
Wiesz co masz robić. Zaraz wrócę. - rzucił stanowczo.
Wiedziałam. Doskonale wiedziałam. W oczach zakręciła się łza, ale wiedziałam, że to nie będzie argument by zrezygnował z według niego zasłużonej kary.
Ściągnęłam rajstopy i sięgnęłam ręką pod sukienkę by zdjąć czarne stringi gdy Marek wrócił do salonu. W ręku trzymał cienki, skórzany pas. Zatrzymałam na nim wzrok.
Jeszcze nie gotowa? - spojrzał surowo - Ja mam czas - usiadł w tym samym fotelu co wcześniej kładąc pas na kolanach. Patrzył na mnie uważnie.
Może najpierw porozmawiajmy? - próbowałam go przekonać by dał mi szansę wyjaśnić, wytłumaczyć wszystko.
Mam Ci pomóc czy sama przyjmiesz pozycję? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja już wiedziałam, że zdania nie zmieni. Zdjęłam stringi, położyłam je na rajstopach i przełożyłam się przez podłokietnik kanapy.
Zegnij kolana i wypnij się, czoło na kanapie, a ręce do tyłu - usłyszałam krótkie polecenia Marka, który dopiero gdy się poprawiłam wstał z fotela i podszedł do mnie. Odkrył moje pośladki podciągając sukienkę. Cała się trzęsłam, mimo, że to nie była pierwsza taka sytuacja.
Muszę częściej Cię karać bo zapominasz o podstawowych rzeczach. Mam nadzieję, że pamiętasz by liczyć każde uderzenie? - zapytał.
Tak - odpowiedziałam cicho nie zwlekając tym razem.
To dobrze. 20. - oznajmił, a ja spięłam automatycznie pośladki, po czym je rozluźniłam wiedząc, że ból będzie mniej znośny.
Jeden! - odliczyłam pierwszy pas. Zapomniałam już jak ciężką ma rękę. Po szóstym wyprostowałam nogi nie mogąc wytrzymać.
Wróć do pozycji, bo zaczniemy od nowa - a ja ponownie ugięłam kolana i wypięłam pośladki wiedząc, że byłby zdolny do tego by zacząć od początku.
Osiem! Dziewięć! - mój szloch był coraz głośniejszy, ale Marek wydawał się tym nie przejmować. Do końca lania tylko raz jeszcze musiał mnie upomnieć, co zdecydowanie mu się nie spodobało. Gdy spadł ostatni pas chciałam się podnieść jednak przytrzymał mnie kładąc rękę na plecy.
Widzę, że zupełnie zapomniałaś o zasadach podczas kary - powiedział kładąc pas na moich rozgrzanych i na pewno czerwonych pośladkach.
Poleż sobie i przypomnij je sobie. Za kwadrans wracam i lepiej, żeby pas był tam, gdzie go zostawiłem.
Dodaj komentarz